Film nieudolny. Słabe aktorstwo Jeremy Ironsa, który gra, jakby to był jego pierwszy występ. Kompromituje się zwłaszcza w scenach porwania samolotu i utraty rodziny. Przy uprowadzeniu przez terrorystów zachowuje się, jakby odbywał zaplanowaną przerwę w podróży. Później, ni stąd, ni zowąd, odkrywa w sobie pokłady zdolności doświadczonego komandosa i bez mrugnięcia okiem rozwala bandę terrorystów. Film bardzo niedopracowany. Aż dziw bierze, że zrobił go John Irvin, autor „Psów wojny”, „Wzgórza Hamburger” i „Jak to się robi w Chicago” ze Schwarzeneggerem. W „Aniele zemsty” poza słabiutkim Ironsem występują: Forest Whitaker, Charlotte Rampling i Jason Priestley.
Nie pamiętam czy widziałem ten film ale dzisiaj będzie w Tv rzucę okiem na to ale chyba aż taki straszny nie jest jak piszą tu ludziska :p
Chyba inny film widzieliśmy. W tym, który zobaczyłem ja, jedynie aktorstwo (także Ironsa) ratowało całość. Reszta jest koszmarna, ale obsada, z Ironsem na czele, robi co może, by cokolwiek z tego wycisnąć.