Który, według was, aktor wcielający się w rolę Bonda najlepiej w niej wyglądał? Moim zdaniem jest to Sean Connery. Najbardziej nie lubię Bondów z Craigiem i Brosnanem, bo uważam, że są nie "bonowskie"
Pozdrawiam miłośników Starych, dobrych Bondów.
Ja mimo wszystko przekonałem się do roli Craiga jako Bonda, a filmy z nim były najbardziej realistyczne.
Jak dla mnie to "casino royale" i "quantum of solace" pożegnały starego
Bonda,lubiłem tą jego furę i odwalone gadżety,przecież od tylu lat Bond
rozpoczynał się strzałem,Craig nie miał zaszczytu grac prawdziwego
Bonda.Najbardziej lubię Conerry'ego,Brosnana i Craiga.
Zgadzam się z Tobą battery. Craig to już niestety inny klimat:( Każdego sprawa, jaki klimat lubi i czego wymaga od Bonda. Ja wymagam starego, dobrego klimatu i tej klasy Jamesa. Pozdrawiam fanów starych filmów.
fanmanu-Bezwzględnie się z Tobą zgadzam.Najlepszy był Roger Moore później Connery.Timothy Dalton mimo że grał tylko w dwóch filmach to też był niezły.Lazenby średni bardzo;/.Stare bondy były najlepsze.Nie powiem bo z Brosnanem też były dobre ale to już też inny klimat.Craig beznadzieja całkowita jak dla mnie
Ja rowniez zgadzam sie z tym calkowicie. Stare Bondy byly najlepsze. Moj ulubiony Bond to Connery a potem Moore. Casino Royale z Craigiem tez mi sie podobalo ale uwazam ze nie dorownuje starym Bondom (Goldfinger, From Russia With Love, Thunderball). Podalem tylko moje ulubione Bondy chociaz ja i tak uwielbiam wszystkie w wykonaniu Connery'ego. Pozdrawiam wszystkich fanow starych Bondow :)
Zgadzam się z fanmanu, stare bondowskie filmy miały niepowtarzalny klimat, wg mnie najlepiej w tę rolę wcielił się Connery i Moore, potem Dalton. Moim zdaniem dobre bondy były kręcone do 1989, potem było już tylko gorzej.
A mnie się w roli Bonda najbardziej widział Brosnan. Po prostu typowy Bond: cholernie pociągający, opanowany, mistrz ciętej riposty :P
Nom Brosnan na 2 miejcu zaraz po nim Moore :)
PS:Pierwsze bondy które oglądałem to właśnie te z Brosnanem, lecz bardziej wolę Connery'ego, dlatego na 2 miejscu ;p
O tak, zgadzam się z tym w całej rozciągłości. Przy czym mnie trudno wskazać tego najlepszego Bonda. Każdy z aktorów zagrał po swojemu. Connery miał świetne odcinki, bo wtedy, gdy on występował, cykl był jeszcze świeży, nowy, nie skażony schematyzmem. Natomiast Moore już miał do dyspozycji nieco słabsze pomysły. Co nie zmienia faktu, że do 1989 roku była w tym jakaś magia, urok. Lazenby i Dalton też byli dobrzy, tylko ciężko ich ocenić, bo troszkę za mało odcinków mieli na koncie.
Właśnie obejrzałem 'Dr. No' po bardzo długiej przerwie (nie pamiętam już nawet, kiedy widziałem ten film po raz ostatni) i uważam, że jest to jeden z najlepszych Bondów. Dramaturgicznie jest świetnie rozegrany. Nie mam tutaj tyle uśmiechu co w późniejszych produkcjach, ale jest za to bardziej tajemniczo, mrocznie. Connery jest tutaj bardziej poważny, choć pewne dyskretne żarty padają z jego ust. Dla mnie bomba!
Natomiast Brosnan i Craig, to dla mnie drewno aktorskie. Jeśli tak wygląda ten cały realizm, to ja dziękuję. Według mnie w 1989 roku powinien nastąpić finał tej wyjątkowej serii.
Sean Connery i Pierce Brosnan. Inni się dla mnie nie liczą (a filmów z Craigiem nie cierpię, ze względu na aktora, którego nie lubię i zupełnie odmienny klimat).