Według mnie ten film jest: słaby, niemrawy, ma za wolne tempo akcji. Można zasnąć oglądając ten film. To pierwsza przymiarka do Bonda więc nie ma się co dziwić, scenarzyści za bardzo trzymali się treści książki Fleminga, która mnie nawiasem mówiąc nie powaliła na kolana (jak również żadna inna powieść tegoż autora). Znamiona wieku dziecięcego Bonda w kinie są silnie jeszcze w następnym filmie, choć widać już postęp. Wpływ na brak atrakcyjności filmu ma stosunkowo niski budżet (nieciekawa sceneria), i brak doświadczenia w robieniu filmów o super szpiegach u producentów.
Connery się sprawdził, ale to za mało by ten film był interesujący. Naprawde dobre Bondy z Connerym to: Goldfinger, Operacja Piorun i Żyje sie tylko dwa razy.
Pozdrowienia z Moskwy
Dla mnie to : trzymający w napoięciu , dobrze zagrany, genialny film
Gdyby nie on nie powstałoby tyle filmów z serji o Bondzie . Należy sie temu filmowi szacunek ;-)
Tez to zauważyłam ale trzeba brać poprawkę na tamte czasy. W końcu wtedy nie było takich możliwości jak dziś. ponadto dziś nawet z małym budżetem można dokonać cudu na ekranie ale wtedy takie rzeczy były niemożliwe. I fakt akcja sie wlokła a sceny z Bondem niczym nie przypominają np. tych z Casino Royale. Zwłaszcza kolor krwi mnie rozwalił no ale ze względu że kręcono to w latach 60-tych i to na początku biorę poprawkę na ten film i daje 7/10.