całkiem przyzwoicie zrealizowane kino przygodowe, choć wszystko to już gdzieś było to "Mountain..." nie wpłynhął na mnie nużąco. oczywiscie, gdy patrzeć na to jako na film kanibalistyczny to do "Cannibal Holocaust" się nie umywa, ale obejrzeć dla relaksu można. gore nie ma tu zbyt wiele, to co najciekawsze pojawia się dopiero pod koniec, włącznie ze sceną kastrowania. jest też krótka wstawka nekrofilska, trochę dodana tak z dupy, ale przynajmniej dzięki tym mocniejszym akcentom film nabiera nieco charakteru. nie obyło się też bez elementów niezamierzenie zabawnych, jak choćby kwestia ciągłych sporów w ramach ekspedycji które nieodmiennie prowadzą do trzaskania się po mordzie - w pewnym momencie miałem z tego niezły ubaw. mimo tego, jesli ktoś lubuje się w tego typ
eee, sorry, coś mi się pojabało, oczywiście nie chodziło mi o wstawkę nekrofilską tylko zoofilską... głodnemu chleb na myśli:D