ale za dużo tu komedianctwa w nienajlepszym stylu. Zwłaszcza źle wypada wtręt nocnego muzykowania i imprezowania dwóch wrogich żołnierzy. Jeśli w filmie widzę faceta przygrywającego do tańca na trąbce, któremu w grze towarzyszy jedynie chłopiec na garnkach, a w tle słyszę całą orkiestrę, to dla mnie to już nie jest realizm. Poza tym scenariusz dość niewiarygodny w wielu punktach i przez to całość nie jest tak przejmująca, jak np. wojenne, na poły dokumentalne filmy Rosselliniego. Aczkolwiek pozostaje tu niepowtarzalny, włoski klimat kina tamtych czasów - i dlatego warto.